Ostatnich kilka dni wydaje się niezbyt produktywne, chociaż kiedy patrzę wstecz na podział poprzednich dni, co zrobiłem, z łatwością mógłbym ocenić je inaczej. Co powoduje, że nie czuję się dobrze względem tego, co robiłem? Otóż brak przemyślanego twórczego ukierunkowania, kiedy go potrzebowałem. Chociaż po spędzeniu pewnego czasu na przemyśleniu, co było nie tak, doszedłem do wniosku, że powinienem był określić stan równowagi początkowej pomiędzy pracą a sprawami prywatnymi.
Brzmi znajomo?
Ten diagram powstał z zapisu strumienia świadomości Dave’a Seana (nie polecamy przypadkowym czytelnikom!), w którym dokonał odtworzenia tego, co jego zdaniem było po prostu marnym początkiem dnia. Okazało się, że tak właściwie to zrobił kilka interesujących rzeczy.
Mapowanie osobowości
Zaczątek diagramu pojawił się w niedzielne popołudnie po dokonaniu przeze mnie rekonstrukcji zmarnowanego (moim zdaniem) dnia, na który składało się późne wstanie z łóżka. Nieco podniesiony na duchu, ale wciąż zmartwiony brakiem ukierunkowania, poszedłem do Starbucksa i kupiłem sobie Coconut Mocha Frappuccino na lepsze myślenie.
Sądziłem, że głównym problemem jest poczucie, że wtedy, kiedy wydaje mi się, że powinienem, nigdy nie robię tego, co powinienem. „To, co powinienem” to działania, które przynoszą zyski (praca dla klientów, reklamowanie swojej osoby), jak również działania pozwalające zaspokoić mój głód imperialny (projekty długofalowe wymagające nietypowych zasobów). Wyglądało na to, że więcej czasu niż potrzebuję, spędzam na badaniu działań, a więcej czasu niż powinienem na obijaniu się. Czułem też, że ze względu na coraz późniejsze wstawanie moje zaległości narastają. Zazwyczaj, jeśli zupełnie nie udzielam się towarzysko, to nie jest problem, ale akurat było inaczej.
Robiąc sobie zapiski w notesie odnośnie, do tych przemyśleń stwierdziłem, że mam całkiem dobre pojęcie o tym, jakie mam wymagania względem zajęć:
• Potrzebuję 8 godzin snu.
• Na każde 4 godziny wytężonej pracy potrzebuję jakieś 15 minut życia towarzyskiego.
• Na każdą godzinę pracy zleconej potrzebuję około godziny poszukiwań wewnętrznych.
• Na każdą godzinę spędzoną ze światem zewnętrznym potrzebuję jakiś czterech godzin sam ze sobą.
• Żeby wciąż czuć się produktywnym, potrzebuję jakiś 15 minut każdego dnia na pchnięcie bieżących projektów do przodu.
• Muszę każdego dnia wykonywać pracę przynoszącą zysk, zanim rozproszę się e-mailami i innymi śmieciami.
• Żeby mieć dobry dzień pracy, muszę wyjść z domu od razu po wstaniu, bez sprawdzania e-maila.
W ciągu ostatniego roku zebrałem te „zasady kciuka” i o ile pamiętam, napisałem o kilku z nich w kontekście bycia do pewnego stopnia introwertykiem. Pogodzenie się z faktem, że introwertycy potrzebują mnóstwo czasu sam na sam ze sobą, żeby „naładować baterie” pozwoliło mi poczuć się lepiej w stosunku do absurdalnej liczby godzin, które muszę zachować dla samego siebie. Być może ten pomysł mógłby również odnosić się do podziału godzinowego doby na sensowne kawałki.
Wykonałem kilka powtórzeń, od lewej do prawej, zanim udało mi się dokonać bilansu godzin, który brał pod uwagę moje główne potrzeby i czas, który dotychczas skłonny byłem im poświęcać. Wtedy stwierdziłem, że potrzebuję karteczki-przypominajki przy moim biurku, dzięki której mógłbym się upewniać, że naprawdę działam zgodnie z moimi wytycznymi operacyjnymi. Być może, mogę utrzymać szczytową wydajność, po prostu starając się nie wychodzić poza te granice.
Notatki projektu „Podział dnia”
Najpierw, ustaliłem porządek godzinowy z prawej strony, ustawiając zyski na górze, a sen na dole. Dodatkowo umieściłem obok odpowiadające im działania. Zysk jest na górze i odpowiada za 25% (6 godzin) 24-godzinnego dnia. 67% (16 godzin, włączając w to 8 godzin snu) reszty dnia jest poświęcone dla mnie. Na koniec, tylko 2 godziny są przeznaczone na życie towarzyskie i/lub prace domowe. Nie potrzebuję zbyt wiele życia towarzyskiego, żeby czuć się OK i nie mam zbyt wiele prac domowych do wykonania, jednak, gdy ignoruję te działania przez jakiś czas, staję się drażliwy.
Co ciekawe, wydaje się, że niższe poziomy podtrzymują wyższe, ale wszystkie muszą pozostać aktywne, żebym miał wrażenie, że moje życie idzie przodu.
Po zrobieniu 24-godzinnej siatki i pokolorowaniu jej, próbowałem wymyślić, co można fajnego zrobić z tymi blokami. Na początku zaczęło się jako mapa pamięciowa do rejestrowania tego, jak spędzam czas, ponieważ myślałem jak pokazać tenże zarejestrowany czas w bazie danych. Jako że jednocześnie oglądałem stare czasopisma o 8-bitowych mikrokomputerach, zacząłem malować super mapy pamięciowe takie, jakie były w instrukcjach do dawnych komputerów, ale to się niezbyt sprawdzało. Wtedy zacząłem myśleć o wysokiej klasy elementach audio od wyspecjalizowanych producentów, które trochę przypominają według mnie stare 8-bitowe start-upy mikrokomputerowe z lat 70 i 80. Momentalnie wyobraziłem sobie retro logo Seah Microcomputer: 4 bąbelki w stylu scantronowym z pętlą zwrotną i poleciałem z tym:
Co o tym myślicie?
Post Podział dnia pojawił się poraz pierwszy w Lifehacker Polska - usprawnij swoje życie.